niedziela, 4 października 2015

Prologue

"Czasami nie dostrzegamy osoby,
która mogłaby uczynić nas najbardziej szczęśliwymi,
choć ta czeka cierpliwie"


Violetta Castillo.Dwudziestoletnia  kobieta, która nigdy nie miała łatwo w życiu.Jej mama zmarła kiedy dziewczyna miała zaledwie osiem lat.Nigdy nie zapomni tego dnia kiedy w dzień swoich ósmych urodzin wbiegła radośnie do sypialni rodziców i próbowała obudzić swoją mamę...Nie udało jej się.Nigdy więcej nie mogła z nią porozmawiać, przytulić się do niej, zasięgnąć po radę.Miała tatę, to prawda jednak to nigdy nie było to samo.Rok później, kiedy Vilu wróciła od przyjaciółki w domu nie zastała już swojego ojca.Odszedł, zostawił ją...Można powiedzieć, że po prostu stchórzył, bo nie dawał sobie rady z córką.To wszytko go przerosło.W domu zastała tylko swojego wujka.Zabrał ją do siebie nie dając jej żadnych sensownych wyjaśnień.Powiedział jej, że tata wyjechał odpocząć...Tylko, że on nigdy nie wrócił.Trudno było jej bez obu rodziców.Tylko jej wujek próbował jakoś dać jej szczęśliwe dzieciństwo.Nie zawsze mu się to udawało jednak dziewczyna zawdzięczała mu wszystko.Kiedy miała jedenaście lat poznała Leona.Siedziała wtedy na huśtawce i myślała o swojej mamie.Była smutna i przygnębiona.Chłopiec usiadł na drugiej huśtawce obok niej.
-Dlaczego jesteś smutna?-spytał mnie.
-Moja mama...jej już nie ma.Bardzo za nią tęsknie-wyjaśniłam mu.
-Jest tutaj-powiedział.
-Gdzie?-spytałam.
-O tutaj-powiedział przykładając swoją małą rękę do serca.
-Tak myślisz?
-Ja tak nie myślę, ja to wiem.Nigdy nie poznałem swoich rodziców, oddali mnie do domu dziecka zaraz po urodzeniu.Wiem jednak, że było im ciężko.Byłem ich ósmym dzieckiem, a wtedy mieli ogromne problemy finansowe.Cztery lata temu dowiedziałem się, że mieli wypadek samochodowy.Zginęli na miejscu.Wiem też, że mnie kochają i zawsze będą przy mnie.Czuwają nade mną i pilnują, aby nic złego mi się nie stało.Tak samo jest z twoją mamą.
-Teraz wychowuje mnie wujek, bo tata zniknął dwa lata temu.A ty?Masz kogoś bliskiego?
-Ja, ja nie mam nikogo...Razem z innymi dzieciakami przyszedłem tutaj teraz, bo pani zawsze przychodzi z nami tutaj we wtorki.Mieliśmy zmienić plany i przyjść tutaj wczoraj.Byłem zawiedziony, że wczoraj tutaj nie przyszliśmy, jednak teraz jestem szczęśliwy-powiedział.
-Dlaczego?-zapytałam.
-Bo gdybym przyszedł tu wczoraj, a nie przyszedłbym tutaj dziś...nie spotkałbym cię-wyjaśnił posyłając mi uroczy uśmiech.
-Będziesz tutaj przychodzić we wtorki tak?
-Tak-odpowiedział.
-W takim razie ja też.Zawsze będę tutaj, na tej huśtawce-powiedziałam.
-A ja tutaj, na tej huśtawce-uśmiechnął się.

Nikt pewnie by się nie spodziewał, ale oni dotrzymali sobie obietnicy.Zawsze spotykali się na placu zabaw, na huśtawkach we wtorki.Po jakimś czasie bardzo się zaprzyjaźnili i trudno było im wytrzymać bez siebie do kolejnego dnia, w którym będą mogli się zobaczyć.
Kiedy oboje skończyli osiemnaście lat, Violetta przeprowadziła się do Madrytu.Nie zapomniała jednak o swoim najlepszym przyjacielu, którego na ten moment nie było stać na inne mieszkanie.Kiedy wyszedł z domu dziecka, nie miał pojęcia co ze sobą zrobić.Zobaczył Violettę siedzącą na ławce przed budynkiem, w którym mieszkał przez kilkanaście lat.Zabrała go ze sobą do nowego mieszkania.Kiedy minął rok, Leon znalazł nowe mieszkanie.Miał dobrą pracę i nareszcie mógł oddać dług swojej przyjaciółce.Mieszkali naprawdę (daleko) od siebie.W tym samym bloku, na przeciwko siebie.Dziewczyna wychodząc ze swojego mieszkania, miała przed sobą drzwi do mieszkania swojego najlepszego przyjaciela.Czy ktoś kiedyś użył w ich kierunku słowa miłość?Tak, ale raczej taka jak u rodzeństwa.Ale czy na pewno?Może tylko oni tak myśleli...Może to kiedyś się zmieni...a może nie?


_______________________________________________________________________________
Hej,hej,hej!
Postanowiłam zacząć prowadzić bloga...
Już od bardzo dawna chciałam to zrobić, ale nie wiem dlaczego się nie odważyłam.
No, ale cóż...żyje się raz!
Trzeba przyznać, że prologi to nie jest moja najmocniejsza strona.Wybaczcie mi!
Mam nadzieję, że spodoba wam się to opowiadanie.
xoxoxo
rosie

PS.Jeśli zostawisz po sobie ślad w komentarzu, naprawdę zmotywujesz mnie do napisania następnego rozdziału :)